lovrary

Sonet 102: Smutny I Rozgniewany Tak Łajałem Kwiaty

Smutny i rozgniewany tak łajałem kwiaty: Tyś fijołku złodziejstwa dopuścił się grzechu, Skąd masz twój zapach? z mojéj kochanki oddechu. Skąd masz twą krasę? wziąłeś jéj twarzy szkarłaty. Ty lilija zbrodniarko, gdzieś twą białość skradła? Oto z śnieżnéj białości méj kochanki ręki. Dwie róże na swych, cierniach roztaczały wdzięki, Ta wstydem zrumieniona, ta z rozpaczy zbladła; Ta ni krasna, ni biała, pomieszana w cienie, Słodycz twego oddechu wydawała z siebie, Lecz robak już ją toczy i wkrótce zagrzebie; Będzio to słuszna kara, za jej przewinienie. W szystkie kwiaty; co wiosny porodziło tchnienie, Krasę swoją lub zapach, pokradły u ciebie.